Miejsce KL Warschau w historii okupowanej Warszawy
Autoryzowany raport ze spotkania promocyjnego książki Marii Trzcińskiej w Auli Naczelnej Organizacji Technicznej w Warszawie w dniu 6 maja 2002 roku
Organizator: - Gorąco witam wszystkich na
promocji książki sędzi Marii Trzcińskiej. Witam profesora dra hab. Edwarda Prusa,
promotora tej książki. Nie możemy powitać promotora dra Andrzeja Leszka Szcześniaka,
współorganizatora spotkania, ponieważ jest chory i przebywa w szpitalu. Witam
serdecznie redaktorów "Naszego Dziennika" i
"Nowej Myśli Polskiej" oraz Informacyjnej
Agencji Radiowej. Serdecznie witam Polskie Radio Armii Krajowej im. Grota-Roweckiego "Jutrzenka", reprezentowane przez dra Andrzeja
Cieleckiego. Z radiem "Jutrzenka" nasze
Stowarzyszenie współpracuje od kilku lat. Witam naszego kapelana Leona Kalinowskiego,
gorącego patriotę. Ksiądz walczył w armii gen. Kleberga, jest gorącym obrońcą
Krzyża w Oświęcimiu. Jesteśmy dumni, że mamy takiego kapelana.
Bardzo
serdecznie witam wszystkich Państwa, przybyłych na dzisiejsze spotkanie. Na wstępie
przekazuję, że dzisiejsze spotkanie jest apolityczne. Skupiamy się tylko na temacie
książki. Proszę też, aby na sali i poza nią nie rozdawano żadnych ulotek i innych
materiałów poza tymi, które rozdają organizatorzy. Prosimy również o nie
fotografowanie i nie filmowanie spotkania, ale można je nagrywać na magnetofonie.
Dziękuję tym redakcjom, które
przekazały nasze ogłoszenia o dzisiejszym spotkaniu - "Radiu Maryja", radiu "Jutrzenka", "Naszemu Dziennikowi", "Nowej Myśli Polskiej" i Tygodnikowi Katolickiemu
"Niedziela", który pierwszy opublikował
wyniki śledztwa w sprawie KL Warschau.
Drugi organizator: - Ponieważ dr Andrzej Leszek
Szcześniak miał prowadzić merytoryczną część spotkania i zachorował, a
zakończenia miał dokonać prof. Edward Prus, poprosimy pana Profesora o poprowadzenie
całości. KL Warschau nie dzielił Polaków w czasie wojny. Różnice polityczne między
ofiarami nie odgrywały roli. Dlatego i my nie będziemy podnosić różnic między
zebranymi na sali. Zasadzie tej poddali się nawet posłowie. Jest to prawdopodobnie
jedyny przypadek w całej historii polskiego parlamentu, kiedy posłowie wszystkich
klubów przez aklamację opowiedzieli się za upamiętnieniem ofiar, czyli postawieniem
pomnika na terenie KL Warschau. I jest to jedyny przyczynek do właściwej współpracy
między Polakami, współpracami bez różnic politycznych, które należą do partii.
Teraz poprosimy kapelana naszego
Stowarzyszenia, księdza Leona Kalinowskiego o poprowadzenie modlitwy na rozpoczęcie, w
tym modlitwy za dusze pomordowanych. Prosimy też o modlitwę w intencji dra Szcześniaka,
aby szybko wyszedł ze szpitala.
Ksiądz Leon Kalinowski: - Bracia! Z wielką radością
przybywam zawsze na Wasze zebrania, bo widzę Wasze serca pełne miłości Boga i
Ojczyzny, która na naszych oczach ginie i trzeba ją ratować. 3-go maja mija trzy lata,
jak zostałem ukarany za to, że broniłem Krzyża na Żwirowisku głoszeniem słowa
Bożego. Ale na szczęście nie zabroniono mi się modlić i dlatego pomódlmy się razem.
W Imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego. Amen. Ojcze Nasz, któryś jest w niebie, święć się Imię Twoje,
przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w Niebie, tak i na Ziemi. Chleba naszego
powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym
winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Amen.
Zaśpiewajmy teraz jedną zwrotkę "Nie rzucim ziemi..." [zebrani odśpiewali
pieśń]. Udzielę Wam błogosławieństwa kapłańskiego: - Niech Wam błogosławi Bóg
Wszechmogący, Ojciec, Syn i Duch Święty. Amen.
Organizator: - Chcielibyśmy zapytać dra
Cieleckiego, czy i kiedy będzie transmisja w radiu "Jutrzenka" ze spotkania?
Dr Andrzej Cielecki: - Będziemy transmitować spotkanie
w najbliższą środę o godz. 1100.
Prof. Edward Prus: - Dziękuję serdecznie za ten
zaszczyt, jaki spotkał mnie tu, w stolicy Polski i powierzenie mi przewodniczenia w tym
zgromadzeniu patriotycznym, polskim. Nie wiem, czy będę w stanie zastąpić pana dra
Szcześniaka, ale postaram się, a przy okazji - ponieważ ksiądz kapelan wspomniał o
tej wielkiej obronie polskiego Krzyża na Żwirowisku, mamy tu przecież gościa, pana
Mieczysława Janosza, który także bronił tego krzyża jako prezes Stowarzyszenia Ofiar
Wojny. [brawa].
Organizator: - Bardzo przepraszamy, nie
wiedzieliśmy, że pan Janosz jest na sali. Serdecznie witamy Pana!
Prof. Edward Prus: - Kochani, prosimy nie obrażać
się, jeśli kogoś pominęliśmy tutaj. Zauważyłem jeszcze pana Jana Niwińskiego,
przewodniczącego Patriotycznego Ruchu Kresowego. [brawa]. A czy możemy pominąć takie
nazwisko, jak Bohdan Poręba?
Organizator: - Pan Poręba jest członkiem
naszego Stowarzyszenia, jest organizatorem.
Prof. Edward Prus: - Nie szkodzi. Dobrze, aby wszyscy
widzieli, jak Bohdan Poręba wygląda. Bardzo dawno już oglądaliśmy jego filmy, w tym
mój film najwspanialszy, najlepiej przeze mnie odebrany, którym jest oczywiście "Hubal". Panie Bogdanie, żeby Pan jeszcze
przynajmniej kilka takich "Hubali"
nakręcił. Mam nadzieję, że my Polacy tego jeszcze doczekamy. [brawa]
Proszę Państwa! Pan dr Szcześniak,
mój przyjaciel, powiedział mi, że jest taka pani Trzcińska, która zbadała i
opracowała sprawę obozu w Centrum Warszawy. I zapytał mnie, czy nie napisałbym
recenzji do tej książki Wcześniej były już publikowane materiały na ten temat, ale
nikt nie pokusił się o napisanie książki. Jestem historykiem niemalże współczesnym
i politologiem, wziąłem więc rzecz na warsztat z ogromną przyjemnością. Ale wiecie,
jak to zawsze profesor sceptycznie podchodzi do każdej książki. Ja równie
pomyślałem: - no cóż można napisać o takim obozie, zwłaszcza, kiedy się stawia
pierwsze kroki, kiedy droga jest nieprzetarta. I oto proszę Państwa nagłe olśnienie.
Czytam tę książkę z coraz większym zainteresowaniem i stwierdzam, że książka
została napisana w sposób historycznie profesjonalny przez prawnika. Jest to wspaniała
książka, książka prekursorska i tak napisałem w swojej recenzji. Myślę, że teraz
śladem pani Trzcińskiej pójdą inni historycy i dalej będą rzecz tę kontynuować. W
każdym razie największą zasługą, już teraz niepowtarzalną, historyczną zasługą
jest to, że Ona pierwsza rozpoczęła to wielkie dzieło - ukazania obozu zagłady w
centrum Warszawy. Pani Maria Trzcińska przerwała klincz. Już nie da się nic zataić.
Książka już jest! Oddaję głos prelegentce.
Organizator: - Proszę Państwa! Na dzisiejsze
spotkanie przyszedł pan pułkownik Antoni Heda-"Szary",
przewodniczący Światowego Związku Polskich Kombatantów. Serdecznie witamy Pana
Pułkownika! i bardzo prosimy panią sędziego Marię Trzcińską o zabranie głosu.
Sędzia
Maria Trzcińska:
- Organizatorzy zastanawiali
się, jak wszystkich powitać, bo wszystkich nie znają. Drodzy miłośnicy Warszawy!
Wszyscy jak tu jesteście, jesteście miłośnikami Warszawy. I takich Was wszystkich
witam! Do powitania organizatorów dołączam moje, bardzo osobiste. Każdemu z osobna,
według stanu, rangi, a przede wszystkim za miłość do Warszawy. Bo dzisiaj jest dzień
Warszawy - tej z lat 1942-44.
Przed tekstem merytorycznym słowo
wyjaśnienia. Książka, która powstała, jest syntezą śledztwa. Śledztwo nie było
prowadzone przeze mnie prywatnie. Dostałam go z przydziału rutynowego i przeprowadzone
zostało według norm kodeksowych, w dawnej Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich, a kontynuowane w Instytucie
Pamięci Narodowej, wzorowane na śledztwach norymberskich. Z tego śledztwa poszły
materiały dowodowe do niemieckiej prokuratury w Monachium, która także prowadziła
śledztwo w sprawie KL Warschau i zwróciła się do Głównej Komisji o materiały
dowodowe. Materiały te wyszły jako materiały oficjalne strony polskiej na zagranicę.
Na podstawie tych materiałów powstała też uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w
sprawie upamiętnienia ofiar KL Warschau.
KONZENTRATIONSLAGER
WARSCHAU, W SKRÓCIE KL WARSCHAU, OBÓZ KONCENTRACYJNY W WARSZAWIE
Plany okupanta wobec Warszawy
Założenie obozu koncentracyjnego w
Warszawie nie było dziełem przypadku. Już na początku okupacji, w dniu 6 lutego 1940
roku przedłożono Generalnemu Gubernatorowi Hansowi Frankowi plan urbanistów z
Würzburga zwany planem Pabsta, przewidujący in
fine zlikwidowanie Warszawy jako stolicy Polski, ze zmniejszeniem jej mieszkańców do
500 tysięcy i zbudowanie na jej miejsce, proszę posłuchać, nowego niemieckiego miasta
Warszawy, "Die neue deutsche Stadt Warschau". Temu celowi miał służyć i służył
obóz koncentracyjny w Warszawie. Himmler w rozkazie z 16 lutego 1943 roku,
korespondującym z Planem Pabsta, na ten temat pisał: "Zburzenie getta i założenie obozu koncentracyjnego
jest konieczne, gdyż inaczej nigdy nie osiągniemy spokoju w Warszawie. W każdym razie
należy spowodować, aby miejsce zamieszkania pięciuset tysięcy podludzi, absolutnie nie
nadających się dla Niemców, całkowicie znikło i aby miasto Warszawa, z jego milionem
mieszkańców, będące zawsze niebezpiecznym centrum powstania, zostało zmniejszone do
tej wielkości." W rozkazie tym Himmler wyznaczył do wykonania dwa zadania:
wyburzenie do końca resztek getta oraz zmniejszenie miasta Warszawy do 500 tysięcy
mieszkańców.
Plan zmniejszenia ludności Stolicy z
1 miliona do 500 tysięcy nie mógł dotyczyć wyłącznie ludności żydowskiej. Skoro po
wielkich deportacjach do Treblinki i innych miejsc zagłady, w dacie wydania cytowanego
rozkazu 16.02.1943. przebywało ich w getcie szczątkowym tylko około 60 tysięcy. Tym
razem, zgodnie z Planem Pabsta chodziło o redukcję polskiej populacji Warszawy i
zniesienie stolicy Polski.
Struktura Obozu i okres jego działania
KL Warschau założony został i
funkcjonował na podstawie trzech rozkazów Himmlera: z 9 października 1942, 16 lutego
1943 oraz 11 czerwca 1943 roku. Działał pomiędzy główną likwidacją getta
Warszawskiego a Powstaniem Warszawskim - od jesieni 1942 do sierpnia 1944 roku, przez dwa
lata. Jak wykazały między innymi amerykańskie zdjęcia lotnicze z czasów okupacji oraz
zdjęcia lotnicze Wojska Polskiego z lat 1945-47, KL Warschau był kompleksem złożonym z
pięciu lagrów, dyslokowanych w trzech dzielnicach Warszawy. Na osiedlu Koło za ul.
Obozową jeden, w Warszawie Zachodniej w okolicach dworca kolejowego - dwa lagry:
lager pomiędzy ulicami Mszczonowską, Armatnią i Bema i lager przy ulicy Skalmierzyckiej, na terenie zlikwidowanego getta -
dwa lagry: jeden pomiędzy ulicami Zamenhofa, Okopową, Glinianą, Ostrowską
i Wołyńską wzdłuż Gęsiej oraz lager drugi, przy ul. Bonifraterskiej. Poza tym w
skład kompleksu obozowego wchodziły:
- dawne więzienie wojskowe przy ul.
Gęsiej róg Zamenhofa,
- więzienie Pawiak przy ul. Dzielnej
włączone do KL Warschau rozkazem Himmlera z 11.06.1943. oraz
- podobóz dla Żydów usytuowany
pomiędzy ulicami Nowolipie i Nowolipki. Przebywali w nim cudzoziemcy, dostarczeni przez
Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS jako siła robocza do rozbiórki zburzonego
getta oraz budowy obozu. Byli to Żydzi,
Grecy, Węgrzy, Rumuni i Włosi, przywiezieni z innych obozów koncentracyjnych.
Jak widać z powyższego wykazu
obiektów, wbrew twierdzeniom adwersarzy KL Warschau nie był jednolagrowy, ale
pięciolagrowy. Stan ten znalazł potwierdzenie w Sprawozdaniu Sekretarza Komisji dla
Zbadania Zbrodni Niemieckich w Warszawie Bronisława Świderskiego "O obozie zagłady na
terenie dawnego więzienia wojskowego..." z 20.07.1945 r., że teren ten "stanowił jeden z kilku obozów zagłady
znajdujących się w Warszawie". Także strona niemiecka Zentralestelle w Ludwigsburgu w odezwie z
30.05.1973 r., skierowanej do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich o udzielenie
pomocy prawnej i przekazanie materiałów dowodowych do śledztwa prowadzonego przez
niemiecką prokuraturę w Monachium w sprawie KL Warschau podała, że Obóz
Koncentracyjny Warszawy składał się z dwóch kompleksów - "starego kompleksu obozowego i nowego kompleksu
obozowego". Proszę zwrócić uwagę - nie z lagrów, z dwóch kompleksów: starego
i nowego, co koresponduje z ustaleniami polskiego śledztwa odnośnie wcześniejszego
okresu powstania lagrów na Kole i Warszawie Zachodniej, jesienią 1942, a w rok
później, latem 1943 r. powstania dwóch lagrów w byłym getcie. Wszystkie lagry
połączone były między sobą wewnętrzną obwodnicą kolejową podłączoną do torów
ogólnych na odcinku Warszawa Zachodnia - Warszawa Gdańska, tworząc zwarty kompleks
podległy jednemu kierownictwu. Pięciolagrowy kompleks zajmował obszar 120 ha, w którym
znajdowało się 119 baraków o łącznej ilości miejsc dla 40 tysięcy więźniów
jednorazowo. Podobną pojemność 35 do 40 tysięcy podał też urzędnik niemiecki,
księgowy kuchni obozu warszawskiego, który żywił więźniów. Przesłuchany w dniu
04.10.1945 r. przez Amerykanów w Dachau podał właśnie, że było ich do 40 tysięcy.
Należy podkreślić, że była to pojemność jednorazowa, przez którą, jak się
później okaże przechodziły w trybie rotacyjnym całe transporty mieszkańców Warszawy
z łapanek i obław przez pełny okres 2 lat funkcjonowania obozu. Jest meldunek
Delegatury Rządu RP na Kraj z 03.12.1942 r. przekazany do Rządu Polskiego w Londynie,
gdzie podano: - "Na terenach przyłączonych
ostatnio do obozu przebywa 10.000 Żydów z Grecji. Są oni zatrudnieni przy budowie
nowych baraków dla powstającego O b o z u dla P
o l a k ó w mającego pomieścić około
40.000 osób".
Taką ilość nie tylko budowano, ale
także więziono, co potwierdził Księgowy Kuchni Obozu Warszawskiego przesłuchany przez
Amerykanów w Dachau 4.10.1945 r. Jeśli
chodzi o więźniów obcokrajowców zamiast planowanych 10.000 dostarczono ich do prac
wyburzeniowych Getta i budowy Obozu znacznie mniej. W różnych okresach liczba ich,
wykazywana w sprawozdaniach budowniczego Obozu Kammlera, wynosiła od 1500 do 5000 osób,
wśród ogólnego stanu więźniów wynoszącego średnio 40.000 miejsc, przez które
rotacyjnie przechodziły całe transporty mieszkańców Warszawy z łapanek. W świetle
powyższej dokumentacji i danych wypowiedzi polemistów jakoby KL Warschau był obozem dla
Żydów cudzoziemców, nie znajdują żadnego potwierdzenia.
Łapanki i "transporty niewiadome"
Więźniowie KL Warschau, ofiary
rozstrzeliwane i uśmiercane w komorach gazowych pochodziły głównie z łapanek i tak
zwanych "transportów niewiadomych". W Encyklopedii obozów na temat tych transportów
napisano: -"W okresach nasilonych obław ulicznych
wywózki następowały tak często, że zarejestrowanie ich wszystkich przez konspirację
stawało się niemożliwe. W większości wypadków nie wiadomo dokąd i w jakim celu
wywożono więźniów". Np. w następstwie rozkazu Himmlera z 11.01.1943 r.,
przeprowadzono w Warszawie w dniach 15-22.01.1943 r. obławy na niespotykaną dotąd
skalę. Zatrzymano wówczas nie mniej jak 30.000, z których około 10.000 deportowano do
Oświęcimia i na Majdanek, a 20.000 pozostawiono na miejscu w Warszawie. W Warszawie?
Pytanie - gdzie? Co się z nimi stało? Stanowiło to niewiadomą. Jak się później
okaże, mieszkańcy Warszawy z obławy styczniowej, a także z następnych łapanek i
obław, które trwały aż do Powstania, a o których nie było śladu, aby wywiezieni
zostali do innych obozów lub ma roboty przymusowe, kierowani byli w większości do
działających już lagrów w Warszawie Zach. I na Kole. Ludzie z łapanek to najbardziej
masowi i najbardziej krótkoterminowi więźniowie, których zagazowywano, rozstrzeliwano
po kilku dniach, a nawet kilkunastu godzinach od ujęcia. Ludzi z łapanek, przeznaczonych
do likwidacji nie poddawano żadnym sądom. Nie było też za co ich sądzić. Ginęli
dlatego, ponieważ ginęła ich stolica. Ludzi z łapanek nie rejestrowano. Nie wciągano
w większości do żadnych ewidencji. Ginęli bezimiennie. Chodziło o jak największą
ilość zlikwidowanych mieszkańców likwidowanego miasta bez pozostawienia śladu.
Skala eksterminacji i mechanizmy jej przeprowadzania
Aby pokazać skalę eksterminacji
konieczne jest wyjaśnienie uprzednio niektórych kwestii. Plan docelowy przewidywał
zmniejszenie miasta do 500.000 mieszkańców, przy czym Główny Urząd Bezpieczeństwa
Rzeszy narzucił kontyngenty ludzkie do likwidacji po 400 osób na dobę. Po 400 osób na
dobę! Tak zakrojonej eksterminacji miasta niemożliwe było przeprowadzenie środkami
konwencjonalnymi, przez rozstrzeliwanie jakichś grup na ulicy czy w przypadkowym
zaułku w ruinach byłego getta. Ludobójczy plan wymagał do swojej realizacji
rozwiązań systemowych - urządzeń masowej zagłady i całej, chciałoby się rzec,
zbrodniczej infrastruktury. KL Warschau takie urządzenia posiadał. Były nimi komory
gazowe i krematoria. Komory gazowe urządzili hitlerowcy już jesienią 1942 r. w
zaadaptowanym na ten cel tunelu w ciągu ul. Bema w Warszawie Zachodniej. Jak ustalili
biegli sądowi, specjaliści w dziedzinie mechaniki cieczy i gazu, sprawcy mieli warunki
do zabijania w wymienionych komorach gazowych po kilkaset osób jednorazowo. Dla spalania
zwłok zamordowanych pobudowano na terenie lagrów w byłym getcie krematoria..
Załoga obozowa nawet przy
dysponowaniu takimi urządzeniami nie była w stanie sama własnymi siłami plan
ludobójczy zrealizować. Bowiem w Warszawie działało podziemne państwo polskie i tu
mieściła się centrala polskiego ruchu oporu. Poza tym załoga obozowa nie miała
uprawnień do przeprowadzania łapanek ludzi na mieście, którymi wypełniano lagry i
którzy stanowili zasoby ludzkie dla pobierania kontyngentów. Akcje na mieście, w tym
łapanki, mogła przeprowadzać tylko niemiecka policja, która w Warszawie jako jedyna w
Generalnej Guberni wyposażona była w pełnomocnictwa wyjątkowe. W związku z tym aby
plan eksterminacji miasta mógł być wykonany, postanowiono połączyć siły załogi
obozowej z siłami niemieckiej policji miejskiej, pozostającej w strukturze dowódcy SS i
policji w Warszawie. Proszę Państwa! Zwróćcie na to uwagę. Bo to nie występuje w
żadnym innym obozie koncentracyjnym i dla ludzi nie znających wszystkich niuansów tej
sprawy jest niemożliwe do przyjęcia. Więc podkreślam: - połączono siły załogi
obozowej z siłami niemieckiej policji pozostającej w strukturze dowódcy SS i policji w
Warszawie. Połączenia tego dokonano rozkazem Hössa z 16 lipca 1943 r. w ten sposób,
że siedzibę urzędowania komendanta KL Warschau ustalono w siedzibie urzędowania tegoż
dowódcy SS i policji, który jako zwierzchnik tutejszej policji wyposażonej w
pełnomocnictwa wyjątkowe przejął i sprawował pełną kontrolę nad działaniem KL
Warschau, w szczególności nad wykonywaniem przez niego ludobójczych funkcji. W ramach
operacji policyjno-obozowych policja niemiecka przeprowadzała na mieście łapanki ludzi
do obozów. Tu po krótszym lub dłuższym pobycie kierowano transporty na egzekucje.
Mordy wykonywali wspólnie SS-mani z obozów wraz z SS-manami z formacji policyjnych
pozostających w strukturze dowódcy SS i policji.
Zwłoki zamordowanych spalało
specjalne komando obozowe, chciałabym wymówić całe to słowo:
Leichenverbrennungskommando, nadzorowane bądź to przez SS-manów z obozu, bądź przez
SS-manów policyjnych z batalionu III/SS-Polizei Regiment 23. W takim układzie o
konkretnych egzekucjach oraz o traconych w nich więźniach decydowali wspólnie dowódca
SS i policji Warszawy wraz z szefem Gestapo warszawskiego we współdziałaniu z
komendantem obozu. Jednym z dowódców SS i policji Warszawy był Otto Paul Geibl, który
na procesie we własnej sprawie, proszę zwrócić uwagę, we własnej sprawie przed
Sądem Wojewódzkim w Warszawie w dniu 25.05.1954 r. zeznał: - "Przeciętnie na dobę... ginie 40 Niemców, za co
Niemcy stosują odwet, tracąc 10-krotną ilość Polaków". Z zeznania tego wynika,
że narzucone przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy kontyngenty likwidacyjne po 400
osób na dobę były wykonywane. Po drugie, że w kontyngentach tych tracono nie jakichś
nieokreślonych ludzi, lecz Polaków, wyraźnie powiedział - "Polaków". Zeznania Otto Paula Geibla, jako w tym
przypadku głównego sprawcy przeprowadzanych mordów, ponure i smutne w swej
treści, dla ustalenia rozmiarów tych mordów mają znaczenie dowodu miarodajnego.
Tracenie po 400 Polaków na dobę potwierdzone zostało także przez konspiracyjne
źródła polskie, które przyjęły, że 100 z nich tracono w komorach gazowych, a 100
przez rozstrzeliwanie. W "Raporcie Wydziału
Bezpieczeństwa Oddział Polityczno-Informacyjny z 22.XI.1943 r." stwierdzono: - "W Warszawie ginie co dzień około 300 Polaków,
którzy, oprócz publicznych egzekucji, traceni są w komorze gazowej". Meldunek ten
przekazany został do Rządu Polskiego w Londynie.
Świadek naoczny Adela Kupniewska,
mieszkanka Warszawy Zachodniej zeznała: - "W
czasie okupacji i przed wojną aż do Powstania zamieszkiwałam w Warszawie przy ul.
Szujskiego w odległości około 300 m od tunelu. Jesienią 1942 r. po raz pierwszy
zobaczyłam samochody niemieckie, zakryte. Wyglądały jak wojskowe. Wozy te prowadzili
SS-mani w czarnych mundurach. Wtedy kiedy wozy te pojawiły się przy tunelu, to tunel
był nieprzejezdny i nieprzechodni dla ludzi. Wozy te wjeżdżały do tunelu od strony ul.
Armatniej - Woli, a wyjeżdżały od strony Ochoty. Po przywiezieniu transportu do tunelu
słychać było jęki ludzkie. Wwożono do tunelu jednorazowo cztery wozy, czasem mniej,
czasem więcej. Jak oni ludzi gazowali w tunelu, to rozchodził się zapach gazu, to czuć
go było aż na ul. Szujskiego, gdzie mieszkałam. Wozy wjeżdżające i wyjeżdżające z
tunelu widziałam na własne oczy. Miałam wtedy 21 lat. Takie transporty z ludźmi do
tunelu Niemcy wwozili do Powstania Warszawskiego. Po wybuchu Powstania wysiedlono
wszystkich mieszkańców naszego budynku na Zieleniak.
Wszyscy mieszkańcy z ul. Szujskiego
wiedzieli, że w tunelu Niemcy gazują ludzi. Modliliśmy się, żeby Pan Bóg odmienił
to wszystko. Wozy, które wjeżdżały do tunelu, mogły pomieścić po 50 osób. Zapach
wydostający się z tunelu w trakcie gazowania przypominał zapach gazu wydostającego
się z kuchni. Zapachy z tunelu wydobywały się tylko w nocy.
Po przywiezieniu transportu do
tunelu Niemcy nakazywali mieszkańcom zasłonięcie okien. Kto by nie zasłonił, do niego
strzelano. Rozkaz zasłonięcia okien przekazywał nam blokowy, który dostawał rozkaz od
Niemców. Blokowy u nas nazywał się Józef Kubas, mieszkał na Szujskiego w tym samym
domu co ja. Kubas był posądzony o przynależność do jakiejś organizacji i Niemcy go
przed Powstaniem rozstrzelali.
W tunelu przy ul. Bema Niemcy
gazowali ludzi, tak jak podałam, od jesieni 1942 r. do sierpnia 1944 r. Kiedy niemieckie
wozy wjeżdżały z ludźmi do tunelu, to ja z mego domu widywałam te wozy i słyszałam
głośne krzyki, jęki i płacze. Słyszałam, bo było ich dużo. Wozy z ludźmi do
tunelu wjeżdżały 3 razy i więcej w tygodniu, 3 do 4 razy w tygodniu. Z reguły
późnym wieczorem. Wieczorem echo tych jęków rozchodziło się po okolicy, która była
spokojna i cicha i nic nie zagłuszało tych jęków. Przy tunelu przez cały czas
dozorowali SS-mani w czarnych mundurach i zawsze było ich kilku.
Tunel dla ludzi i pojazdów z miasta
był nieprzechodni i nieprzejezdny od jesieni 1942 r. Natomiast Niemcy przez niego
przejeżdżali. Drugi tunel był nieprzejezdny, był zasypany, bo w nim gazowali ludzi.
Była to część tunelu bliższa Dworca Zachodniego.
Jak sobie przypominam, jeden tunel
był przejezdny przed 1939 r., a drugi był szykowany, była rozpoczęta budowa. W tym nie
wykończonym tunelu Niemcy urządzili kaźnię, w której gazowali ludzi". [...]
Mordy w tunelu w Warszawie Zachodniej
dokonywane były jeszcze w czasie Powstania Warszawskiego do dnia 8 sierpnia, kiedy to na
interwencję Rządu Polskiego w Londynie przybyła komisja Międzynarodowego Czerwonego
Krzyża i wtedy mordów w tunelu zaprzestano.
Poza gazowaniem, ofiary były
rozstrzeliwane. Rozstrzeliwanie więźniów przeprowadzane było w lagrze na Kole, na
terenie lagru w byłym Getcie oraz na ulicach Warszawy.
Rozstrzeliwania w lagrze na Kole
Lager zbudowany w pierwszych
miesiącach okupacji nie od razu był obozem koncentracyjnym. Najpierw był obozem
jenieckim dla żołnierzy i oficerów z kampanii wrześniowej. Usytuowany został
pomiędzy miejscowym laskiem, niemieckimi zakładami zbrojeniowymi w Forcie Bema a
niedalekim lotniskiem Bemowa. Na podstawie rozkazu Himmlera z 9 października 1942 r.
obóz jeniecki na Kole przekształcony został w obóz koncentracyjny. Odtąd
w większości przebywała w nim ludność cywilna. Więźniów z tego obozu nazywali
warszawiacy "polskimi niewolnikami". Jak
wykazały zdjęcia lotnicze przekazane do śledztwa przez Wojskowy Ośrodek Teledetekcji z
lat 1945-47, w głębi lasku znajdował się w kształcie dużej litery T obiekt i
towarzyszące budynki. Był to "obiekt śmierci",
do którego wewnętrznymi ścieżkami leśnymi doprowadzano "polskich niewolników" z lagru, a niekiedy i
osoby wprost z miasta i w tym obiekcie ich likwidowano. Od jesieni 1942 po wybudowaniu
komór gazowych w Warszawie Zachodniej więźniów z lagru na Kole, podobnie jak z
pozostałych lagrów w większości tracono w tych komorach gazowych. Lager na Kole był
pierwszy, który realizował plan Pabsta. Założony na początku okupacji działał
zbrodniczo aż do wybuchu Powstania Warszawskiego.
Rozstrzeliwania w lagrach
na terenie zlikwidowanego Getta
Rozstrzeliwania
mieszkańców Warszawy w ruinach Getta znane były niemal powszechnie jeszcze w czasie
okupacji. Lecz nikt nie łączył ich z obozem koncentracyjnym. Obóz koncentracyjny w
Warszawie, w samym sercu Polski przechodził wyobraźnię ludzką. A tymczasem założony
obóz koncentracyjny w nieistniejącym już getcie był faktem.
"Obóz ścisły" zlokalizowany został pomiędzy
ulicami Zamenhofa, Okopową, Wołyńską, Ostrowską i Glinianą wzdłuż Gęsiej (obecnie
Anielewicza). Tereny przylegające do "obozu
ścisłego" obejmowały tzw. "strefę
zamkniętą", która rozciągała się szeroko pomiędzy murem "obozu ścisłego" a murem zamykającym tereny
dawnego Getta. Z uwagi na to, że przyobozowa "strefa
zamknięta" rozprzestrzeniała się na terenie zrujnowanego Getta, dokonywane na
niej rozstrzeliwania określano skrótem "egzekucje
w ruinach Getta", co zaciemniało ich obraz, gdyż były to mordy obozowe na
więźniach obozu lub Pawiaka, przynależnego do obozu i dokonywane na terenie obozowym.
Rozstrzeliwania przeprowadzane były zarówno w "obozie
ścisłym", jak i w jego "strefie
zamkniętej".
Jürgen Stroop [dowódca SS i policji
w Dystrykcie Warszawskim] w raporcie z 16 maja 1943 r. o całkowitej likwidacji Powstania
w Getcie Warszawskim zaproponował przekształcenie więzienia Pawiak w obóz
koncentracyjny. Przeczy to twierdzeniu polemistów, jakoby obóz taki miał być utworzony
dla miejscowej ludności żydowskiej, której w Warszawie już nie było. Owszem, tracono
w nim na podwórzu 3 i 4 dawnego więzienia wojskowego pojedynczych Żydów oraz
wynajdowane grupy Żydów, ocalałe jeszcze z zagłady. Natomiast masowe tracenia
obejmowały Polaków, a to z uwagi zarówno na okres działania obozu, warunki działania
obozu na terenie nieistniejącego Getta, jak i założenia eksterminacyjne wobec miasta, o
których wspominałam wcześniej. Świadek Szymon Trojanowski, inkasent [Gazowni
Miejskiej] na terenie Getta, zeznał m.in.: - "Któregoś
dnia jesienią 1943 r. była w punkcie organizacyjnym rozmowa, że w murach domu przy ul.
Zamenhofa róg Gęsiej naprzeciwko obozu koncentracyjnego Niemcy rozstrzeliwują Polaków
z łapanek przywiezionych wprost z miasta, których nawet nie wprowadzają na teren obozu.
Słysząc to wyraziłem zgodę, ze pójdę do wymienionego domu, aby osobiście
stwierdzić, czy dokonywane są tam rozstrzeliwania. Wszedłem w bramę i zobaczyłem na
podwórzu szokujący widok. podwórko zalegał masa trupów oraz gruba warstwa pierzy,
która częściowo przykrywała zwłoki. Próbowałem wejść na piętro, aby z góry
zobaczyć cały widok, gdyż nie chciałem wchodzić między ciała zmarłych oraz w
pierze. Wtedy wyłonił się skądś SS-man z psem. Widocznie mnie nie zauważył, bo mnie
nie zatrzymał. Potem udałem się na punkt organizacyjny i zdałem relację o tym, co na
własne oczy widziałem".
Związki egzekucji ulicznych z KL Warschau
Wbrew twierdzeniom niektórych
polemistów, egzekucje uliczne nie były odrębnymi mordami. Stanowiły one integralną
część mordów KL Warschau. Związki te są nadal ewidentne:
- więźniowie z tych samych grup
rozstrzeliwani byli częściowo na ulicach, a częściowo na terenie obozu;
- rozstrzeliwań ulicznych dokonywali
członkowie tych samych formacji SS i policji co w obozie, lub czynili to wspólnie;
- zwłoki osób zabitych na ulicach
przewożono na spalenie do krematoriów w obozie.
W egzekucjach ulicznych obok
więźniów cywilnych rozstrzeliwano członków i żołnierzy polskiego ruchu oporu.
Chociaż ofiary egzekucji ulicznych na tle globalnych strat w KL Warschau nie były tak
liczne - wynoszą one według ekspertyzy biegłych 3384 osoby - to odbijały się one na
życiu całego miasta w sposób spektakularny. O ile fizyczne masowe zabijanie miasta w
komorach gazowych i rozstrzeliwaniach na terenach obozowych przeprowadzano niemal w
sposób hermetycznie utajniony, to egzekucje uliczne, plakatowane na murach i ulicach z
nazwiskami polskich patriotów, którzy jeszcze wczoraj żyli wśród nas, miały zabić
miasto duchowo, rzucić stolicę i jej ruch oporu na kolana. Tego jednak okupanci nigdy
nie osiągnęli!
Ewakuacja KL Warschau
i jego wyzwolenie przez powstańców
Ewakuacja obozów i więzień została
zarządzona 20 lipca 1944 r. przez Wilhelma Koppe, dowódcę policji i służby
bezpieczeństwa w Generalnej Guberni. Ewakuacja KL Warschau, wszystkich lagrów,
przeprowadzona została w dniach od 28 do 31 lipca 1944 r. czterema transportami do
zachodnich obozów koncentracyjnych, głównie do Dachau, Gross-Rosen i Ravensbrück. Wraz
z ewakuacją więźniów spalono akta obozowe. Podminowano do wysadzenia w powietrze
Pawiak oraz tunel w Warszawie Zachodniej, w którym mieściły się komory gazowe. Do prac
związanych z ostatecznym zlikwidowaniem KL Warschau, rozebraniem jego lagrów i innych
czynności Niemcy pozostawili pewną część więźniów narodowości żydowskiej. W dniu
5 sierpnia 1944 r. powstańcy wyzwolili lagry w dawnym Getcie, uwalniając pozostałych
jeszcze przy życiu około 360 więźniów Żydów. Dokonali tego żołnierze AK z
batalionu "Zośka".
Niemcy wiedzieli o dacie wybuchu
Powstania Warszawskiego. Ewakuacja KL Warschau spowodowana więc była nie tylko
zbliżaniem się do Warszawy frontu wschodniego, ale dodatkowo także obawami, że obóz
zostanie odbity przez powstańców, a jego więźniowie, którymi w większości byli
mieszkańcy Warszawy, dołączą do żołnierzy AK, wzmacniając siły powstańcze.
Dlatego jeszcze przed finalną
ewakuacją, wykonując wyżej wymienione zarządzenie Koppego, lagry z Polaków "opróżniono". Jest to w cudzysłowie, gdyż "opróżnianie" to nastąpiło częściowo przez
wywiezienie do innych obozów, a częściowo po prostu przez ich uśmiercenie. Pozostały
już tylko nieliczne grupy.
Powstanie Warszawskie przerwało
ludobójczą działalność całego kompleksu Obozu Koncentracyjnego w Warszawie na pół
roku przed wkroczeniem Armii Czerwonej do stolicy. Znaczenie historyczne Powstania
Warszawskiego dla warszawskiego Obozu Koncentracyjnego powinno być mierzone nie tyle
liczbą faktycznie wyzwolonych więźniów, lecz głównie tym, że wobec zbliżającego
się powstania Niemcy zmuszeni byli w ogóle obóz zlikwidować, co udaremniło im
wykonanie planu Pabsta.
Z
tego punktu widzenia Powstanie Warszawskie było polskim aktem zorganizowanej zbiorowej
obrony i samoobrony koniecznej przed ostateczną zagładą miasta, co nobilituje go nie
tylko dla historii, ale także współcześnie.
Krematoria i spalarnie zwłok
na terenia lagru w byłym Getcie
Były
to: krematorium przy ul. Gęsiej 26, o pojemności na około 200 zwłok, krematorium
zaadaptowane w pomieszczeniach pożydowskiej fabryki przy ul. Smoczej i krematorium z
jednopaleniskowym piecem wewnątrz gmachu dawnego więzienia wojskowego.
Spalarnie
zwłok na otwartym powietrzu były to stosy układane z drzewa i polewane benzyną, na
które wrzucano zwłoki i palono je. Stałe spalarnie zwłok znajdowały się w miejscach stałych
rozstrzeliwań w podworcach posesji: Nowolipki 25-31 oraz na dawnym boisku sportowym "Skry" przy ul. Okopowej naprzeciwko obozu.
Według zeznania dowódcy SS i policji, cytowanego już, w Warszawie tracono przeciętnie
po 400 ludzi na dobę. Wymienione wyżej spalarnie i krematoria, w tym jedno o pojemności
na 200 zwłok okazały się niewystarczające i w 1944 r. zbudowano dodatkowe dwa duże
krematoria, w tym jedno elektryczne. Prochów było
za dużo, aby można było je zakopać w jednym miejscu i ukryć. Rozsiewano więc je na
gruntach miejskich i nad Wisłą, aby nie pozostawić śladu. Urzeczywistniano zbrodnię
doskonałą.
Komisja
międzyresortowa, przeprowadzająca po wojnie ekshumacje porównała zastany stan KL
Warschau do rzeczywistości w Treblince, a ilość ofiar jako przekraczającą straty z
Powstania Warszawskiego, które wynosiły ponad 150 tysięcy.
Straty biologiczne w kompleksie KL Warschau
Z
całokształtu przedstawionej dokumentacji wynika, że skoro tracono po 400 osób na
dobę, to w ciągu prawie dwóch lat działania komór gazowych zamordowano w kompleksie
KL Warschau, łącznie z ofiarami rozstrzelanymi, nie mniej jak 200 tysięcy mieszkańców
Warszawy. Daje to odpowiedź na pytanie, gdzie podziało się, gdzie zostało straconych
200 tys. mieszkańców Warszawy, których nie mogły się doliczyć powojenne spisy ludzi.
Globalne
straty w kompleksie KL Warschau w liczbie około 200 tysięcy potwierdzają też
pośrednio przed chwilą przytoczone wyniki ekshumacji na terenie obozowym, na podstawie
których określono je jako większą od strat Powstania Warszawskiego, którego straty
wynosiły ponad 150 tysięcy. Oprócz Polaków, 200 tys. mieszkańców Warszawy, w KL
Warschau śmierć poniosło kilka tysięcy więźniów obcokrajowców: Żydów, Greków,
Cyganów, Białorusinów, Węgrów oraz 150 oficerów włoskich. Oficerowie włoscy
rozstrzelani zostali 15.12.1943 r. za odmowę dalszego współdziałania z Niemcami na
froncie wschodnim po przewrocie antyfaszystowskim we Włoszech i wypowiedzeniu wojny
Niemcom przez marszałka Pietra Badoglia.
Holokaust Warszawy
Warszawa w latach 1939-1944 spośród
1 310 000 mieszkańców straciła ich 800 tysięcy, tj. 500 tysięcy Polaków i 300
tysięcy Żydów. Głównymi sprawcami Holokaustu Warszawy były:
- zagłada warszawskiego Getta - 300
tysięcy Żydów,
- ludobójstwo KL Warschau - 200
tysięcy Polaków,
- ludobójstwo w Powstaniu Warszawskim
- ponad 150 tysięcy Polaków.
Pomiędzy główną likwidacją Getta
w 1942 r. a ludobójstwem w Powstaniu Warszawskim w 1944 r. nie było "próżni" wolnej od zbrodni. Wszystkie drogi
zbrodni, drogi do masowych mordów wiodły wówczas do KL Warschau.
W latach 1942-1944 KL Warschau był
ośrodkiem eksterminacji Stolicy. Począwszy od łapanek i obław na mieście, poprzez "transporty niewiadome", egzekucje uliczne,
rozstrzeliwania obozowe, zabijanie w komorach gazowych, spalanie zwłok w krematoriach, a
kończąc na zacieraniu śladów tych zbrodni poprzez rozsiewanie prochów ofiar na
gruntach miejskich, to były systemowe działania KL Warschau jako ośrodka zorganizowanej
eksterminacji Warszawy.
Miejsce KL Warschau w historii
okupowanej Warszawy
Działał przez 2 lata, to jest przez
ponad trzecią część okupacji stolicy. Wśród globalnych strat 800 tys. mieszkańców
Warszawy 200 tys. z nich, tj. 1/4 zamordowana została właśnie w KL Warschau. Wykazuje
to, że KL Warschau obok warszawskiego Getta i Powstania Warszawskiego był trzecim o
podobnym ciężarze zbrodni sprawcą Holokaustu Warszawy.
Według planów hitlerowskich
nazistów Warszawa miała na zawsze zniknąć z mapy Europy. Warszawa - Kartagina XX wieku
holokaust przetrwała. [Oklaski zebranych]
Warszawa holokaust ze strony
faszystowskiego systemu totalitarnego przetrwała. A niemal już nazajutrz po wojnie w
obiektach KL Warschau zorganizowany został jakby polski obóz pracy, wykorzystywany przez
NKWD do izolacji i eksterminacji polskich patriotów głownie ze środowisk Armii Krajowej
i polskiej inteligencji sprzeciwiających się sowietyzacji Polski. Z tego powodu KL
Warschau przez ponad pół wieku pozostał nieznaną białą plamą. Sytuację taką
odmienił dopiero Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, który w zapadłej 27.07.2001 r. Uchwale
oddał hołd Ofiarom KL Warschau. Zaapelował o wzniesienie im pomnika, pod budowę
którego Ojciec Św. Jan Paweł II poświecił już kamień węgielny. Wysoka Izba
podjęła uchwałę przez aklamację przez wszystkie Kluby parlamentarne, od prawicy,
przez centrum, do lewicy w pełnej jedności. Znaczenie uchwały Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej w tej sprawie nie da się przecenić. Złamany został klincz wokół KL
Warschau. Teraz już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że KL Warschau nie było, że
była tylko Gęsiówka i nikt nie będzie zadawał pytań, gdzie zostało straconych 200
tysięcy mieszkańców Warszawy.
Mieszkańcy Warszawy ginęli w KL
Warschau nie ze względu na taką czy inną orientację polityczną. Ginęli jako
mieszkańcy miasta skazanego na zagładę. Ginęli, bo ginęła ich stolica. Ginęła
nasza Stolica.
Pomimo jednomyślnego stanowiska
Parlamentu i historycznej uchwały zapadłej prawie rok temu, w miejscu KL Warschau do
dziś nie zamieszczono nawet tablicy informacyjnej.
W tym samym czasie środowiska
niemieckie wystąpiły do władz polskich o wybudowanie we Wrocławiu dużego muzeum, w
którym byłoby upamiętnione przesiedlenie Niemców z Polski. IPN tymi propozycjami
zainteresował się. Postępowanie IPN-u w sprawie KL Warschau, jak opisano to w
książce, zmusza do postawienia pytania o istotę IPN:
Instytut Pamięci Narodowej, czy
Niepamięci Narodowej?
Poeta Powstania Warszawskiego
Krzysztof Kamil Baczyński w wierszu, jakby dla tej sprawy, napisał:..."czy choćby z litości postawią Im na mogile krzyż"?...
Nie postawili. Żeby postawić krzyż na mogile, najpierw musiałaby być mogiła. Mogiły
nie ma.
Bezimienne postacie, bezimienni
warszawiacy, chwytani w łapankach na ulicach, wiezieni do komór gazowych - bezimiennie
tam ginęli. Następnie zwłoki ich palono w krematoriach, a prochy rozsiewano na gruntach
miejskich. Przygarnęła ich wierna rzeka. Gdyby żył Żeromski, pewnie napisałby "Wiatr od Wisły", tak jak napisał "Wiatr od morza". Może tylko on mógłby oddać
cały dramat, który tam się zdarzył. Pracując, badając sprawę, codziennie stykałam
się z żywymi ludźmi, którzy tę tragedię widzieli. Chciałam powiedzieć, że razem z
nimi odbywałam przechadzki nie między dobrem i złem, ale między piekłem i złem,
między złem i złem. Wisi w tej sprawie coś jak ciężka zawiesina, przez którą nie
może przedostać się prawda, a ból nie może jej znieść, wciąż trwa.
Miłośnicy Warszawy! Przybyliście tu
z różnych stron Polski. Jesteście kontynuatorami wielkich tradycji patriotycznych.
Wasze pokolenie kontynuuje patriotyzm waszych dziadów, tych spod Góry Św. Anny, od
żołnierzy z Westerplatte, od tych co na Rosie i od Orląt Lwowskich oraz tych ostatnich
z Powstania Warszawskiego. Do Was zwracam się: nie zapomnijcie o bezimiennych
mieszkańcach Warszawy - wczorajszych patriotach.
Inny poeta, Antoni Słonimski też
jakby na dziś napisał wiersz o wymownym tytule: "Mogiła
nieznanego mieszkańca Warszawy". Wierzę, że miłośnicy Warszawy, zgromadzeni ze
wszystkich zakątków Polski, doprowadzą do tego że stanie "Mogiła nieznanego mieszkańca Warszawy".
Instytut Pamięci Narodowej, jego stanowisko, nas nie wspomoże. Decydujące dla tej
sprawy jak i dla wszystkich innych z nią związanych jest stanowisko Sejmu
Rzeczypospolitej Polskiej, który w swojej uchwale zaapelował o wzniesienie pomnika dla
ofiar KL Warschau. Wiąże nas więc ta uchwała. W uzasadnieniu do tej uchwały Sejm
mówił, że pomnik który powstanie, ma być przestrogą, proszę zwrócić uwagę, dla
kogo: dla nas! Tragedia, jaka się stała w Warszawie, zawarta w syntezie tego pomnika ma
powodować, abyśmy nie działali przeciwko samym sobie tak, jak się dzieje, kiedy taki
pomnik nie powstaje, kiedy lekceważymy 200 tysięcy naszych Rodaków. Synteza zawarta w
tym pomniku ma dawać nam mądrość i siłę, jednoczyć nas dziś i jutro wokół
nieprzemijających wartości Polski.
Rozległy się bardzo długie brawa.
Wśród tych braw Bohdan Poręba zaintonował barytonem "Warszawiankę", z refrenem "Hej, kto Polak! - Na bagnety!" i brawa
przeszły w śpiew.
Prof. Edward Prus: -
Był to piękny akcent na zakończenie streszczenia książki pani Marii
Trzcińskiej. Proszę Państwa, wysłuchanie streszczenia nikogo nie zwalnia od
przeczytania książki. Książkę należy przeczytać, i to od deski do deski. Proszę
Państwa, swoją recenzję zakończyłem takimi słowami: - "Należy wierzyć, że także to omawiane,
prekursorskie dzieło pomoże Komitetowi Upamiętnienia Ofiar Zagłady KL Warschau
wybudować pomnik (zgodnie z życzeniem Sejmu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej) ku czci
ofiar zbrodni ludobójstwa hitlerowskiego i sowieckiego, pod który kamień węgielny
poświęcił już Ojciec Święty Jan Paweł II".
Proszę Państwa, chcemy teraz prosić
pana Bohdana Porębę, aby nam przypomniał uchwałę sejmową i odpowiednio ją
skomentował.
Bohdan Poręba: - Chcę powiedzieć, że mój
spontaniczny odruch z "Warszawianką" był i
logiczną i emocjonalną puentą tego wspaniałego wystąpienia człowieka, któremu
Polska zawdzięczać będzie zdobycie ogromnej broni, broni w jej obronie, w obronie jej
godności, honoru i obronie jej historii. Dlatego mój pokłon chcę złożyć. [brawa].
"Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 27
lipca 2001 r.
w sprawie upamiętnienia ofiar Konzentrationslager Warschau
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 57.
rocznicę zakończenia zbrodniczej działalności obozu koncentracyjnego KL Warschau
pragnie oddać hołd tysiącom mieszkańców Warszawy, którzy w wyniku okupacyjnych
działań Niemiec hitlerowskich ponieśli męczeńską śmierć.
Warszawa, stolica Polski, miała
zniknąć z mapy Europy a w jej miejsce zamierzano utworzyć "Nowe niemieckie miasto
Warschau".
Upamiętniając ten wielki dramat
Narodu Polskiego, ku przestrodze i pamięci przyszłych pokoleń, w przekonaniu, że
będą czerpały z tego tragicznego doświadczenia przeszłości mądrość i siłę, Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej zwraca się z apelem o:
- wzniesienie pomnika dla uczczenia
tysięcy Polaków mieszkańców Warszawy, zamordowanych razem z nimi obywateli innych
narodowości: Żydów, Greków, Cyganów, Białorusinów oraz oficerów włoskich,
-inkorporowanie do wybudowanego
pomnika ku czci ofiar KL Warschau kamienia węgielnego, który został poświęcony przez
Ojca Świętego Jana Pawła II."
Proszę Państwa!. Ja nie będę
komentował tego, co przeczytałem. Myślę, że komentarz znajdzie się w uchwale,
którą będziemy próbowali dzisiaj podjąć. A jeżeli wolno, to zamawiam sobie
króciutki głos na później.
Poseł Tomasz Wójcik: - Uzasadnienie do uchwały Sejmu;
" Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jest rzeczą
zdumiewającą, że przeszło 55 lat po zakończeniu II wojny światowej w podręcznikach
historii nie ma śladu o wielkiej hekatombie mieszkańców Warszawy, o ofierze, jaką
ponieśli, o blisko 200 tys. zabitych, zamordowanych warszawiaków w KL Warschau.
Panie Marszałku! Jesteśmy oto
właśnie w dniu rocznicy likwidacji obozu koncentracyjnego w Warszawie, obozu, którego
historia nie jest znana Polakom, obozu, którego istnienie w jakiś przedziwny sposób nie
przedostało się do świadomości publicznej i o którym nie mówi się w podręcznikach
historii młodych Polaków.
Obóz koncentracyjny KL Warschau
powstał w roku 1942 i był czynny przez dwa lata, aż do dnia wybuchu powstania
warszawskiego. Władze hitlerowskie, obawiając się odbicia obozu koncentracyjnego,
ewakuowały więźniów i w ten sposób zakończony został pewien etap zbrodniczej
działalności tego obozu.
Obóz ten był umieszczony w trzech
miejscach Warszawy: na Kole koło fortu Bema, wokół Dworca Zachodniego oraz na terenie
getta (tzw. Gęsiówka). Jest pewne usprawiedliwienie faktu, że obóz ten nie był tak
bardzo wyraźnie postrzegany. Był to bowiem obóz, w którym Niemcy nie prowadzili
ewidencji, nie było tam pasiaków, był to obóz, w którym ludzie byli zatrzymywani,
zagazowywani bądź rozstrzeliwani, a następnie masowo paleni. Liczba ofiar była tak
wielka, że nie wystarczały przygotowane krematoria i zwłoki palono na stosach
specjalnie przygotowywanych na wolnym powietrzu.
Obóz ten powstał w ramach planu
zagłady miasta Warszawy. Była wyraźna decyzja Himmlera o zredukowaniu liczby ludności
i utworzeniu nowego miasta Warschau, miasta niemieckiego. Nie miało tu być miejsca dla
Polaków, dla obywateli Rzeczypospolitej,
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Dzień dzisiejszy, który jest rocznicą zamknięcia tego obozu, nie jest dniem wykładu
historycznego. Jest to dzień, w którym powinniśmy pozostawić trwały ślad tego, że
pamięć narodu jest pełna i dotyczy wszystkich faktów, tych tragicznych w
szczególności. Ten dzień ma być przestrogą dla tych, którym często jeszcze w
głowie konflikty, wojny i zbrojne rozwiązania; przestrogą dla tych, którzy nie widzą
problemu w łamaniu praw człowieka, w poniżaniu człowieka przez człowieka.
Śledztwo w sprawie obozu KL
Warschau było prowadzone w roku 1945 i w roku 1946. Zostało zamknięte z
dość oczywistego powodu - tereny tego obozu były wykorzystywane przez NKWD do
likwidacji i więzienia polskich patriotów, zwłaszcza z Armii Krajowej. W roku 1973
śledztwo zostało wznowione z powodu zwrócenia się w tej sprawie prokuratury
niemieckiej, w Niemczech bowiem było prowadzone śledztwo w sprawie KL Warschau.
I, dziwne, już w 1976 r. śledztwo to zostało ponownie zamknięte, wstrzymane.
W 1982 r., prowadząc sprawę dotyczącą rozstrzeliwań ulicznych, pani sędzia
Maria Trzcińska natrafiła na ślad KL Warschau. Prowadziła następnie śledztwo
w tej sprawie z uporem, aż do roku 1996, kiedy zamknięto to postępowanie. Zebrano
ponad 40 tomów akt. Jest bardzo obfita dokumentacja.
Niestety, z tego. co mi wiadomo,
wynika, że jeszcze nie wszystkie dokumenty, nie wszystkie zeznania są w posiadaniu
Instytutu Pamięci Narodowej. Myślę, że dzisiejsza uchwała, którą, mam nadzieję,
Wysoki Sejm przyjmie, powinna być również inspiracją dla Instytutu Pamięci Narodowej,
aby tę kwestię zbadać do końca, przesłuchać wszystkich świadków, zebrać pełną
dokumentację i przedstawić historii trwały ślad tej straszliwej ofiary, jaką
ponieśli mieszkańcy Warszawy.
Dlatego też, Panie Marszałku,
Wysoka Izbo, pozwolę sobie odczytać treść proponowanej uchwały.
Panie Marszałku! Wydaje mi się,
że jest to miejsce, w którym należy podziękować pani sędzi Marii Trzcińskiej za
ogromną wytrwałość w budowaniu prawdziwego obrazu naszej historii, jak również
wszystkim posłom, którzy włączyli się w przygotowanie tej uchwały, a także panu
marszałkowi Stanisławowi Zającowi, który te prace koordynował. Dziękuję bardzo." [oklaski]
Organizator: - Obecnie przystępujemy do pytań do
prelegentki, pani sędzi Marii Trzcińskiej i ewentualnie do profesora Prusa. Pytania
prosimy formułować na kartkach, które dostarczą Państwu nasze służby porządkowe. W
dalszej części będzie interdyscyplinarna dyskusja, a na końcu ewentualne nasze
spostrzeżenia i jakieś uchwały.
Inny z organizatorów: - Proszę Państwa! Książka nie
wyszłaby, gdyby nie Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, które tę książkę wydało.
Prosiłabym przedstawiciela wydawnictwa, pana Bogumiła Wawera, o kilka słów o swoim
wydawnictwie w trakcie, gdy Państwo będziecie formułowali pytania do naszych
prelegentów. W trakcie spotkania proponujemy też kwestę na rzecz Radia "Jutrzenka". Jest ono w trudnym położeniu
finansowym i jest utrzymywane tylko z emerytury pana dr. Cieleckiego, a funkcjonuje
nieprzerwanie od pierwszego dnia stanu wojennego. Kwesta jest na pokrycie kosztów kupna
telefaksu, który został uszkodzony. I to jest nasza gorąca prośba. Serdecznie Państwu
dziękujemy.
Bogumił Wawer, Polskie Towarzystwo
Encyklopedyczne: - Z
ogromną satysfakcją przyjęliśmy taką propozycję od pana dra Andrzeja Leszka
Szcześniaka, by wydać tę książkę pani sędzi Marii Trzcińskiej. Jest to niebywała
rzecz. Nie każde wydawnictwo, a na pewno żadne warszawskie, gdyż siedziba naszego
wydawnictwa jest właśnie w Radomiu, może poszczycić się czymś takim. Po tylu latach
milczenia przyczyniamy się w niewielkim stopniu do tego, że odkłamujemy historię.
Książka ta wchodzi w nurt formuły naszego wydawnictwa, jest jak gdyby uzupełnieniem
Białych Plam. Jest jak gdyby ukonkretnieniem tego, co pan doktor napisał w książce:
"Plan zagłady Słowian. Generalplan Ost".
Tutaj mamy egzemplifikację planu zagłady stolicy wielkiego państwa, wielkiego narodu.
Dlatego cieszę się bardzo, że mogliśmy uczestniczyć w tym wszystkim. Myślę, że Pani Sędzia nie będzie miała za
złe, jak ujawnię, że były tak potężne naciski wiadomych grup, aby ta książka w
ogóle się nie ukazała, aby autorka tej książki po prostu fizycznie nie mogła jej
napisać. Jeszcze jedna refleksja. Kiedy przeglądałem materiały do publikacji tej
książki, uderzyło mnie jedno stwierdzenie, któregoś z notabli hitlerowskich, że
Warszawa w czasie wojny stwarzała Niemcom 4/5 trudności, z którymi musieli walczyć.
Dziękuję Państwu za wysłuchanie. Musimy teraz uczyć się z tego, co nam tak drogie
jest. [brawa]
Organizator: - Dziękujemy Panu Bogumiłowi. Chcę
dodać, że o dzisiejszym spotkaniu była zawiadomiona Kancelaria Sejmu i Kancelaria
Senatu. Zawieźliśmy zaproszenia. Widzę na sali jest pani poseł Zofia Krasicka-Domka,
którą serdecznie witamy. Teraz przejdziemy do pytań, których sporo wpłynęło na
kartkach do Pani Sędzi Marii Trzcińskiej.
- Kto był zainteresowany po wojnie w
sprawie ukrycia istnienia KL Warschau i dlaczego?
Sędzia Maria Trzcińska: - Proszę Państwa! Jest to
fundamentalne pytanie. Na to pytanie dosyć obszernie daję odpowiedź w książce. Więc
zasygnalizuję tylko, że po wojnie, niemal nazajutrz stworzono w obiektach KL Warschau
powojenny obóz pracy, jakby polski, w którym więziono, poddawano izolacji i
eksterminacji przedstawicieli środowisk opozycyjnych, głownie żołnierzy AK i
inteligencji sprzeciwiających się sowietyzacji Polski. Jest to temat rzeka. Stalin
14.07.1944 r. wydał rozkaz do dowódców Frontu Białoruskiego i Ukraińskiego, że w
wypadku napotkania żołnierzy AK, którzy uważają się za podległych polskiemu
rządowi emigracyjnemu, należy ich izolować i zamykać w specjalnych punktach. Tym
specjalnym punktem w Warszawie był właśnie obóz pracy. Proszę zwrócić uwagę, ten
rozkaz jest jeszcze przed Powstaniem Warszawskim. A potem data 17.01.1945 - dopiero front
niemiecki opuścił [Warszawę] weszli, jak wierzyliśmy, przyjaciele, prawda? I już w
maju 1945 r. zaczyna się nowy obóz. Co gorsza, ten nowy obóz budowany jest rękami
zatrzymanych Niemców. Władze jakby polskie budują rękami Niemców, którzy trzymali
Polaków w obozie, nowy obóz dla Polaków! Wobec tego co zrobiono? Żeby warszawiacy byli
spokojni, że to nie jest obóz dla Polaków, zamykanych Polaków przebierano w niemieckie
mundury, żeby byli darzeni nienawiścią jak
Niemcy. W ten sposób mieli zapewniony spokój przed reakcją: - jak to, dopiero jeden
obóz skończony i teraz w drugim zamykacie Polaków?!.
I Państwa drugie pytanie:
Chyba jednak na tym poprzestaniemy, bo
to jest za duży temat. Z kolei padła piękna propozycja stworzenia strony internetowej.
Podpisała się pani Jadwiga Wojciechowska. Bardzo dziękuję. Propozycje będziemy
rozważać po spotkaniu, na spokojnie.
- Czy została podjęta inicjatywa
budowy Pomnika Ofiar KL Warschau?
Sędzia Maria Trzcińska: - Otóż proszę Państwa! Sejm
zrobił historyczną uchwałę, którą, oczekujemy, władze miasta wykonają. O ile wiem,
był zaproszony, bo ja bardzo dążyłam do tego, Starosta Warszawski. Być może jest na
sali. Jeżeli tak, niech nam przedstawi się, a przywitamy go brawami. Toczą się
rozmowy we władzach miasta właśnie na temat realizacji uchwały Sejmu dotyczącej
budowy pomnika. Jest w trakcie już opracowywania projekt tego pomnika. Muszę Państwa
powiadomić, że nawiązuje on do tradycji polskich kolumn zygmuntowskich. Pięć lagrów
było - ma być pięć kolumn. Lagry były połączone wewnętrzną obwodnicą kolejową.
Są szyny z czasów okupacji - będą umieszczone między kolumnami, a całość otoczy
mur w kształcie mapy Warszawy z czasów istnienia obozu - taką mapę Warszawy właśnie
mam.
- Czy będą kasety z odczytem pani
sędzi Marii Trzcińskiej?
Organizator: - Nasz kolega takie kasety
przygotuje i będą one do nabycia w cenie tylko kosztów własnych w Stowarzyszeniu
Patriotycznym Wola-Bemowo, ul. Żytnia 83 m. 1, dyżury poniedziałki, środy, piątki w
godzinach 1500 - 1600.
Bohdan Poręba: - Będą również do nabycia kasety
video, które tu są nagrywane.
Organizator: - Dziękujemy za tę informacje
naszego kolegi. Chciałam jedynie zaznaczyć, że wspomniane przeze mnie wcześniej kasety magnetofonowe będą w cenie kosztów
własnych.
Inny organizator: - Jeśli chodzi o stronę
internetową, przeprowadziliśmy rozmowę z wydawnictwem, lecz na razie nie mamy
ostatecznej decyzji skorzystania z naszej strony, to jest umieszczenia przedsięwzięcia
KL Warschau na stronie Stowarzyszenia Patriotycznego Wola-Bemowo. Możemy też umieścić
link odsyłający do innej strony. Jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, na stronę
internetową wniesiemy całą książkę po to, by mógł ją cały świat obejrzeć.
gdyż na naszą stronę wchodzą czytelnicy z dalekich krajów. Tę stronę oraz naszą
pocztę elektroniczną dajemy od zaraz jako logistyka dla tego przedsięwzięcia. Abyśmy
się próżno nie rozeszli, dla stworzenia ram organizacyjnych Stowarzyszenie udzieli
wszelkiej pomocy, choćby w tym lokalu naszym. Zastanowimy się, co dalej. Niektóre
decyzje mogą dzisiaj zapaść, a inne później. Ważne jest, abyśmy się zebrali razem,
bo trzeba się spodziewać najrozmaitszych przeszkód. Ale nie damy się. Chociaż
uważają Polaków już za pokonanych, dopóki my się za takich nie uznamy, to nimi nie
jesteśmy [brawa].
- Proszę o wyjaśnienie, dlaczego
Władysław Bartoszewski z taką zaciekłością neguje publicznie prawdę o istnieniu KL
Warschau?
Prof. Edward Prus: - Dobrze jest tu powiedziane, bez
tytułu, ponieważ Władysław Bartoszewski nie jest i nigdy nie był profesorem. Od tego
trzeba zacząć. Natomiast dlaczego z taką zaciekłością atakuje prawdę? Widocznie nie
lubi prawdy. A po trzecie, proszę Państwa, proszę zważyć, jacy ludzie kierowali po
wojnie tymże obozem. A pan Bartoszewski z tą nacją jest bardzo zaprzyjaźniony. W
związku z tym bardzo zależy mu na tym, aby prawda nie wyszła na jaw. Mówię to
publicznie i można to panu Bartoszewskiemu powtórzyć [brawa].
Organizator: - Było też pytanie o adres naszej
strony internetowej Jest on: spwb.tg.com.pl i adres poczty elektronicznej:
wolab@tg.com.pl. Podajemy informacje
uzupełniające, do kogo były wysłane zaproszenia: do władz Warszawy, do Sejmu, Senatu,
prasy, radia, Starosty Powiatu Warszawskiego, prezydenta miasta Warszawy,
przewodniczącego Rady Warszawy, Związku Literatów Polskich, komendanta harcerstwa..
Sędzia Maria Trzcińska: - Proszę Państwa! Chcę Wam bardzo,
bardzo podziękować za pytania, za ich ilość. Jeżeli to tylko będzie możliwe, te
wszystkie pytanie zamieszczę w jakimś
aneksie [brawa],bo one mogą pomóc w pogłębieniu problematyki.
- Czy nie należałoby przetłumaczyć
tę bardzo ważną książkę na języki obce, przynajmniej na angielski i rozprowadzić
ją w świecie [brawa].
Sędzia Maria Trzcińska: - Dziękuję panu za to pytanie. Ja
myślę, że to nie jest pytanie. To jest wniosek, nad którym trzeba się zastanowić,
aby doprowadzić go do zrealizowania. Mogę tylko jeszcze powiedzieć, że organizatorzy
zadbali, ażeby książka dotarła do rąk przewodniczącego Polonii amerykańskiej, pana
Moskala [brawa].
- Dlaczego wyżej wymienione tematy
nie były i nie są tematem lekcji historii w szkołach i uczelniach? Czy jest za dużo
patriotyzmu i prawdy o Polsce?
Sędzia Maria Trzcińska: - W związku z pytaniem, pójdziemy z
delegacją do Ministerstwa Edukacji Narodowej z tą książką i wnioskiem o wprowadzenie
do lekcji, do podręczników historii [brawa]
- Co dotychczas wiadomo o KL Warschau
z dokumentów niemieckich?
Sędzia Maria Trzcińska: - Mili Państwo! Ponad
połowa dokumentów, które przytaczam i które są w książce, to są właśnie
niemieckie i norymberskie. Na czwartym procesie w Norymberdze była mowa o KL Warschau.
Wymieniano go obok Oświęcimia i Majdanka, ale wobec niego zbrodnie nie zostały w
Norymberdze osądzone, ponieważ Polska nie przeprowadziła śledztwa i nie dostarczyła
materiałów. A nie przeprowadziła śledztwa i nie dostarczyła materiałów, bo na tym
terenie działał już powojenny obóz pracy i sędziowie nie mogli wchodzić, mieli
zabronione, aby prowadzić śledztwo w sprawie KL Warschau. Czy to odpowiada na pytanie?
[brawa]
- Czy możemy oczekiwać kontynuacji i
poszerzenia tematu?
Sędzia Maria Trzcińska: - I za to pytanie dziękuję. Jeszcze
nie wiem w jakiej formie, ale bardzo Państwa zapraszam - prawników, historyków,
dziennikarzy abyście wspólnie ze mną lub przy udostępnieniu przez mnie materiałów
podjęli poszczególne tematy w dziedzinie KL Warschau i następnego obozu i je
opracowali. I w ten sposób powstanie biblioteka dwóch obozów dwóch systemów
totalitarnych [brawa].
Głos z sali: - Prosimy dbać o swoje zdrowie!
- Proszę o informację na temat obozu
założonego po wkroczeniu Armii Czerwonej. Chodzi o ruch oporu.
Sędzia Maria Trzcińska: - Proszę Państwa. Dzisiaj jest
wielki dzień! Dzień Miłośników Warszawy. Dzień Warszawy. Dzień KL Warschau. Na
następnym spotkaniu przewidujemy i wszystkich Państwa zapraszamy na spotkanie o tematyce
wielowarstwowej, gdzie będzie Wołyń, Małopolska, zbrodnie na inteligencji Pomorza oraz
wiele innych zagadnień.
- Dlaczego Pani książka nie została wydana przez
służby edukacyjne IPN-u? [śmiech na sali]
Sędzia Maria Trzcińska: - Jeżeli Państwo przeczytacie
książkę zobaczycie, że ja wymieniam kto i jakie ma winy wobec KL Warschau - właśnie
IPN. Więc jak oni mogliby wydać taką książkę? [brawa]
- Co może Pani powiedzieć o
zbrodniarzach w Palmirach? Gdzie Polacy byli wywożeni przez Niemców? Na ich zakopanych
ciałach sadzono drzewka...
Sędzia Maria Trzcińska: - Proszę Pani, to co Pani mówi, to
jest fakt, tam zakopano 1800 osób, mauzoleum jest zrobione. Mordy dokonywane w Palmirach,
podobnie jak w ogrodach sejmowych, w Górkach Szwedzkich i w lasach podwarszawskich miały
tam miejsce dopóki nie powstał obóz koncentracyjny. Proszę Pani, to była przede
wszystkim "Akcja AB", akcja likwidacji
inteligencji polskiej. Zresztą ona się nigdy nie zakończyła w Warszawie, trwała do końca okupacji. Mieli imienne listy ludzi
kultury, nauki i właśnie tam ich tracono. Mam zdjęcia stamtąd, mam opracowaną
tę sprawę. Ale to znowu za długi temat, aby się tym zająć na dzisiejszej promocji.
- W świetle zbrodni ludobójstwa niemieckiego czy jest
logiczne, by traktować poważnie współpracę polsko-niemiecką? Czy obecne przejmowanie
ziemi polskiej przez Niemców różni się od wojennych
celów Niemiec w II wojnie światowej?
- Sędzia Maria Trzcińska: - Jest to zagadnienie dotyczące
przyszłości Polski. Nie na moją odpowiedź. Na następnym spotkaniu, być może, autor
tego pytania da nam odpowiedź, mam taką nadzieję.
- Na jakiej podstawie Niemcy wiedzieli
o wybuchu Powstania?
- Sędzia Maria Trzcińska: - To było utajnione. To prawda. Ale
jak prześledzi się historię meldunków, rozmów w Rządzie Emigracyjnym, w Moskwie na
tematy Powstania, i krążenia wywiadów, to przewidywana data wybuchu sprowadza się do
różnic trzech dni.
Wnioskujemy
o powołanie społecznego komitetu budowy pomnika.
- Sędzia Maria Trzcińska: - Taki komitet jest organizowany,
zgłoszono już wniosek do Sądu o jego rejestrację. Szkoda, że nie ma Starosty, który
te wszystkie pytania i na pewno zabrałby
się do budowy pomnika, może nawet jutro. Komitet jest już zawiązany. Kto tylko zechce
się włączyć, zapraszamy. Będzie to wzmocnienie Komitetu. Stowarzyszenie Patriotyczne
użycza nam swojego lokalu i możemy bez problemu się spotykać się w tym lokalu.
Organizator: - Adres Państwo znaj[31]ą. Telefon: 632 94 13. Jeśli
Państwo chcą, proponujemy wpisanie się na listę chętnych do współpracy. Lista
czasowo będzie u nas w Stowarzyszeniu. Obecnie, aby nie rozejść się na próżno, osoby
chętne do współpracy zapraszam na zebranie naszego Stowarzyszenia w dniu 16 maja o
godz. 1800 w Parafii Św. Stanisława na ul. Bema 73/75, róg Kasprzaka, u
księdza Godzisza. Można będzie wstępnie porozmawiać. Jeżeli sala będzie za mała,
to jest otwarty jeszcze dziedziniec. Będziemy mogli zdecydować o najbliższych krokach
takiej grupy. Jeśli ktoś nie będzie mógł przyjść, a będzie chciał przyjść na
następne spotkanie, o terminie poinformujemy. Wpisując się na listę mogą Państwo
zaproponować swoją pomoc, np. jako prawnik, archiwista itp.
- Kto i jak utrudniał wydanie tej
książki?
Sędzia Maria Trzcińska: - Może pan wydawca powie?
Wydawca Bogumił Wawer: - Proszę Państwa, kwestia
utrudnienia. Jeśli ktoś po prostu nastaje na życie autorki bądź nastawał na życie
autorki, więc wiadomo w jakim celu. U nas bardzo dużo rzeczy dzieje się i są
niewyjaśnione. To są tego typu rzeczy. Tego typu rzeczy! Dlatego, że ta książka
ujrzała światło dzienne, to jest naprawdę ogromna determinacja autorki, pani Sędzi.
Wielokrotnie była zniechęcana, zastraszana by nie zajmować się dogłębnie tym
tematem. Proszę Państwa, to jest od 1982 r., to jest od 20 lat! Proszę sobie wyobrazić
taką pracę 20 lat. My nie wiemy, kogo mamy! [długie brawa]
Głos z sali: - Sublokatorzy, którzy nami
rządzą, do tej pory ile pomników mają, a co nam dają? [brawa]
Poseł Zofia Krasicka-Domka: - Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej III kadencji podjęta 27 lipca 2001 r. jednoznacznie określiła się wobec KL
Warschau. Byłam jednym z posłów, którzy pod cytowaną uchwałą się podpisali.
KL
Warschau to miejsce holokaustu około 200 tysięcy mieszkańców Warszawy. Nie może
zniknąć z pamięci. Ojciec Św. Jan Paweł II powiedział znamienne słowa: - "Naród, który traci pamięć, jest narodem bez
przyszłości!" [brawa] O Polakach, którzy stali się ofiarami okupanta
niemieckiego nie wolno nam zapomnieć i Pomnik Pamięci Ofiar KL Warschau musi powstać.
Pani sędzia Maria Trzcińska wniosła niezwykle wielki wkład osobisty, z zagrożeniem
życia dla zebrania dokumentacji o straszliwej hekatombie patriotów polskich w KL
Warschau. W pierwszym dniu 21 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, czyli w
najbliższą środę obiecuję, że zwrócę się do Wysokiej Izby upominając się o
realizację tego pomnika [brawa]. Chciałabym przeprosić za swoje spóźnienie. Mieszkam
na Podhalu i dziś musiałam być w tamtym rejonie [brawa]. Chociaż nie byłam od
początku, niemniej nim żyję. Przeczytam książkę, a poza tym już bardzo dużo wiem o
całej sprawie od pana dr Andrzeja Szcześniaka, który miał być dzisiaj tutaj, ale jest
ciężko chory.
Na zakończenie pozwolę sobie od
siebie złożyć poselską laudację dla Pani Sędzi Marii Trzcińskiej. Proszę przyjąć
wyrazy uznania i serdeczne podziękowania za podjęcie ogromnego wysiłku i odwagę
zbierania materiałów, opracowywania dokumentacji, jaką jest promowana dziś książka
pt. "Obóz zagłady w centrum Warszawy, KL
Warschau". Mam nadzieję, że materiały te zmobilizują Instytut Pamięci Narodowej
do intensywnych prac wyjaśniających odkryty tutaj nowy rozdział w historii męczeństwa
Polaków. Życzę Pani Sędzi wiele sił i wytrwałości do dalszych działań. Serdecznie
dziękuję! [brawa]
Jeśli Państwo pozwolą, to złożę
również podziękowanie redaktorowi Bogumiłowi Wawrowi. Szanowny Panie Redaktorze!
Proszę przyjąć wyrazy uznania i podziękowania za ogromne zaangażowanie się w
wydawnictwo książek tzw. niepoprawnych politycznie. Wyrażam wdzięczność za
popieranie autorów, którzy służą w prawdzie i odkłamują historię Polski. Życzę
także dużo sił, zdrowia i wytrwałości w dalszej pracy.
Mam przygotowane podziękowanie
również dla pana dra Andrzeja Szcześniaka, ale wręczę w innym czasie.
Na moje ręce wpłynęło jedno
pytanie: - czy będę zabiegać o realizację uchwały Sejmu z 2001 r. w sprawie KL
Warschau? - Jak już poinformowałam, od pierwszego dnia posiedzenia Sejmu w tym tygodniu
zacznę w tej kwestii zabierać głos. Dziękuję bardzo! [brawa]
Prof. Edward Prus: - Proszę Państwa! Nie możemy
rozejść się z niczym. Musimy stworzyć jakieś dokumenty. Taki dokument musi wpłynąć
na ręce naszych władz. I taki dokument już się narodził. Prosimy pana Bohdana
Porębę o jego odczytanie.
Bohdan Poręba: - Zanim odczytam tekst proponowanej
naszej wspólnej uchwały, to pozwolę sobie powiedzieć kilka słów, na które wcześniej zarezerwowałem sobie tę
chwilę. Pani sędzia Maria Trzcińska objawiła się tu także jako wielki miłośnik
poezji. Przypominam sobie bardzo piękny wiersz Ernesta Brylla z jego poematu scenicznego
"Rzecz Listopadowa". Tekstu dokładnie nie
pamiętam, aby recytować. Pisze tam o pięknych warszawiankach, które fruwają po
trotuarach w swoich powiewnych sukienkach, wystukując rytm swoimi obcasikami i nie
pamiętają, ile krwi i popiołu jest pod tymi trotuarami. Myślę, że dzięki książce
pani sędzi może sobie przypomną. Proszę Państwa! Muszę powiedzieć, że mój
polityczny temperament lekko się wzdrygnął, kiedy przed tym zebraniem ustaliliśmy
epitafijny charakter tego spotkania. Pani sędzia prosiła, aby zachować powagę
związaną z tym grobem, o którym mówimy. Lecz po przeczytaniu książki i wysłuchaniu
dzisiaj pani sędzi myślę, że to ona miała wielką rację, nie ja. Nawet nie liczę,
jak bardzo! Myślę po prostu, że wszelkie polemiki, z opluwaniem Polski i polskiej
historii, których jesteśmy świadkami, bledną wobec tej sprawy i tego faktu. Ten fakt
nie wymaga żadnych komentarzy.
Muszę przekazać, że duchem z nami
jest i prosiła bardzo, aby o tym powiadomić, osoba, która nie szczędzi sił i trudu, a
jest to osoba 81-letnia, w obronie Polski i polskości. Myślę o polskiej Żydówce,
która się nazywa Dora Kacnelson. Prosiła, aby złożyć największy hołd Pani Sędzi
[brawa] i powiedzieć, że ponieważ jest w tej chwili w Krakowie i oczekuje na przyjazd
do Radia "Maryja", po prostu nie mogła
tutaj przybyć i swój dar tutaj przekazać. Jest to osoba dobrze znana. To duża lekcja
polskości, człowieka z polskich kresów.
I jeszcze jedno. Tak się składa, że
dzisiaj akurat miało nie być o polityce. Tylko że ktoś mądry powiedział, że teraz
nawet oddychanie i samo życie jest polityką. [brawa] I właśnie dzisiaj przeczytałem w
prasie wypowiedź prezydenta Niemiec, pana Raue, tego samego, który wobec obchodów Św.
Wojciecha, powiedział, że Europa musi szukać zupełnie innych inspiracji niż
w chrześcijaństwie, który dzisiaj się wyraził, że stosunki z Polakami muszą
polegać na zasadzie wzajemności, uznania, że takie same cierpienia były udziałem
Polaków jak i Niemców [podniósł się szum na sali]
Czytam proponowaną uchwałę, którą
przyjmiemy tutaj zgromadzeni w liczbie około 350 osób:
My, zebrani w dniu 6 maja 2002 r. w
sali Naczelnej Organizacji Technicznej w Warszawie na spotkaniu zorganizowanym przez
Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne i Stowarzyszenie Patriotyczne "Wola-Bemowo"
promującym książkę pani sędzi Marii Trzcińskiej pt. "Obóz zagłady w centrum
Warszawy KL Warschau", książkę o trudnej do przecenienia randze historycznej, wzywamy
władze Stolicy do niezwłocznego przystąpienia do realizacji uchwały Sejmu
Rzeczypospolitej Polskiej dla uczczenia 200 tysięcy ofiar tego obozu. Uchwała ta
została podjęta w 57-ą rocznicę zakończenia zbrodniczej działalności KL Warschau. Z
całą mocą żądamy zerwania pieczęci milczenia w centrum Polski i Europy i
doprowadzenia do świadomości wszystkich Polaków i do całego świata o podjętej w 1942
r. ludobójczej decyzji Himmlera o zlikwidowaniu Warszawy jako stolicy Polski i fizycznej
eksterminacji jej ludności do 500 tysięcy. Plan ten był z całą iście niemiecką
precyzją realizowany w latach 1942-1944. Jednocześnie upoważniamy organizatorów
zebrania do powołania lub rozbudowy społecznego komitetu budowy pomnika dla
upamiętnienia ofiar KL Warschau.
Dziękuję. [brawa]
Prof. Edward Prus: - Te oklaski świadczą o tym, że
jednogłośnie, jednomyślnie tę uchwałę przyjęliście. [brawa] Jednak jest to
uchwała tak ważna, że trzeba ją przegłosować. [Odzywają się głosy, że powinny
być poprawki] Kto jest za przyjęciem
uchwały? Dziękuję. Kto jest przeciw? Jest jeden głos przeciw. Kto się wstrzymał?
Jeden głos się wstrzymał.
Głos przeciw: - Szanowni Państwo! Jestem przeciw,
ale nie dlatego, że często zdarza mi się być przeciw i taką mam konstrukcję
psychiczną. Proszę się nie śmiać. Moje wystąpienie nie ma na celu żartowania.
Sprawa jest tak niezwykle poważna i dotycząca tak tragicznych spraw Narodu, że w tym
momencie śmiech jest bardzo nie na miejscu. Głosuję przeciw nie dlatego że jestem
przeciw tej uchwale. Gorąco ją popieram, tylko mój głos sprzeciwu polega na tym, że
uważam ją za niepełną. Bo dla nas wszystkich tu zebranych i dla większości
Polaków treść tej uchwały jest zrozumiała i każdy, kto czuje się Polakiem będzie
chciał ją poprzeć. Ale uważam, że dla ludzi którzy nie znają spraw polskich, ta
uchwała jest niepełna. Brakuje wyjaśnienia, dlaczego taką uchwałę podejmuje się w
2002 r. I proszę chociaż o jedno zdanie odnośnie tego, co wydarzyło się po 1944 r.,
kiedy to ten obóz dalej istniał [brawa]. Jest to podstawowe wyjaśnienie całego
problemu. My zakładamy, że nasza uchwała wszystko wyjaśnia. Ona nic nie wyjaśnia, ona
zaciemnia, bez wyjaśnienia konsekwencji tego, co się stało po 1944 r. Chodzi o to, że
nie może to być wykład historyczny, ale ja podtrzymam swój głos sprzeciwu, dopóki
nie znajdzie się w uchwale zdanie wyjaśniające, skąd powstała ta surrealistyczna,
absurdalna sytuacja. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nami się zgodzi, że
to nie tylko ten problem, o którym tu dziś mówimy, ale cała nasza sytuacja jest
absurdalna i surrealistyczna. Dziękuję! [brawa]
Prof. Edward Prus: - Mam propozycję, aby swoje uwagi
Pan na kartce nam przekazał. Mam nadzieję, że wszyscy się zgodzimy, że ten projekt
uchwały będzie uzupełniony o uwagi, które napłyną. [brawa]
Ja muszę teraz Państwa pożegnać
ponieważ mama pociąg do Katowic, później do Gliwic, a rano mam zajęcia. Ciągle
jestem nauczycielem akademickim. Chciałbym króciutko podsumować to, co tutaj się
działo. Wyjeżdżam z Warszawy mocno podbudowany. Naładowałem swoje akumulatory nowym
patriotyzmem. Zawdzięczam to przede wszystkim autorce tej świetnej książki i chcę tej
autorce jeszcze raz złożyć najserdeczniejsze gratulacje i tak cichutko jej
podpowiedzieć, aby jeszcze napisała drugi tom do tej książki. [brawa] A ponieważ pani
Maria Trzcińska założyła, że będzie żyć 105 lat, to być może jeszcze trzeci tom
napisze. Dziękuję za uwagę.
Sędzia Maria Trzcińska: - Podziękujmy Panu Profesorowi, że
podjął trud to zebranie poprowadzić [brawa]
Organizator: - Pan dr Cielecki prosi o
przekazanie informacji, że to dzisiejsze spotkanie będzie transmitowane w najbliższą
środę od godziny 1100 w Radiu
"Jutrzenka" na częstotliwości 99,5 MHz.
Jeśli ktoś chciałby zabrać głos, zapraszam.
Słuchaczka z sali: - Mówię jako warszawianka. Jestem
mieszkanką Woli. Mieszkałam na ul. Białej, a później do Powstania na ul Chłodnej. O
tym że w Warszawie istnieje obóz, dokąd ludzie są zabierani, ale nie wiadomo gdzie,
opowiadali moi rodzice. Obecnie obserwuję, że bardzo wiele ludzi sprowadziło się do
Warszawy, a jakby zapomnieli, że sprowadzili się do miasta z wielką przeszłością.
Aby poczuć się warszawiakiem, trzeba znać historię tego miasta. Trzeba wiedzieć, że
było to miasto naprawdę bohaterskie. Bo to nie tylko ludzie, którzy walczyli, ale
także którzy gotowali jedzenie walczącym, którzy opatrywali rannych. Proszę Państwa,
ten pomnik jest tak ważny, pomnik nie tylko tego obozu, ale pomnik Warszawy. I wierzę,
że wszyscy do tego dołączą.
Prof. Edward Prus: - Jest zapowiedź nowego spotkania,
nowej konferencji, gdzie sprawy te będą rozszerzone. Sądzę, że obecnym tutaj pan
Mieczysław Janosz przedstawi nam wtedy dokumenty, które nas wszystkich interesują.
Dokumenty związane właśnie ze zbrodniami również i tutaj w Obozie Warszawskim.
Słuchacz z sali, zgłaszający poprawkę do
uchwały: - Nie Himmler, bo młody człowiek nie wie, kto to był Himmler. Za zbrodnie KL
Warschau, za ludobójstwo odpowiedzialny jest naród niemiecki. Tego w uchwale brakuje.
Fakt historii - naród niemiecki jest odpowiedzialny za tę zbrodnię. Potrzeba jego
ekspiacji.
Organizator: - Na zakończenie oficjalnej
części spotkania zaśpiewamy "Boże, coś
Polskę" ze słowami z Powstania Listopadowego, a nie z bałwochwalczymi słowami z
koronacji cara Aleksandra II "ojczyznę wolną
pobłogosław Panie".
Boże, coś Polskę przez tak liczne
wieki
Otaczał blaskiem potęgi i chwały,
Coś ją osłaniał tarczą swej
opieki
Od nieszczęść, które pognębić
ją miały.
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:
Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie.
Ty, któryś potem, tknięty jej
upadkiem,
Walczących wspierał za
najświętszą sprawę
I chcąc świat cały mieć jej
męstwa świadkiem
W nieszczęściach samych pomnażał
jej sławę.
Przed Twe ołtarze...
Niedawnoś wolność zabrał polskiej ziemi,
A łez, krwi naszej popłynęły
rzeki,
Jakże to musi być okropnie z tymi,
Którym Ojczyznę odbierasz na
wieki.
Przed Twe ołtarze...
Wróć nowej Polsce świetność
starożytną,
Użyźniaj pola, spustoszałe łany,
Niech szczęście, pokój na nowo
zakwitną!
Przestać nas karać Boże
zagniewany!
Przed Twe ołtarze...
Bohdan Poręba: - Mam nadzieję Proszę Państwa,
że z dzisiejszego spotkania wyniesiemy jeszcze jedną rzecz i będziemy odtąd we
wszystkich kościołach śpiewać "Ojczyzną
wolną racz nam wrócić Panie!".
Organizator: - Dzisiejsze spotkanie oprócz
kaset, będzie zrelacjonowane, jako fotografia tego, co się tutaj działo,
w pisemnym raporcie dostępnym w siedzibie naszego Stowarzyszenia oraz
w internecie na witrynie naszego Stowarzyszenia. Dziękujemy!
Sędzia Maria Trzcińska: - Miłośnicy Warszawy! Dziękuję Wam gorąco za aktywny udział, za to,
że dzisiejszy dzień swojego życia oddaliście Warszawie z lat 1942-44 po to, by z tej
wielkiej tragedii wyciągnąć mądrość i siłę dla nas Polaków na dziś i Polaków na
jutro. Gorąco, gorąco Wam dziękuję.
6.05.2002
REZOLUCJA
uchwalona
podczas spotkania promocyjnego książki Pani Sędzi Marii Trzcińskiej p.t. "Obóz
Zagłady w centrum Warszawy KL Warschau" w dniu 6 maja 2002 roku w Sali NOT w
Warszawie, w którym uczestniczyło ok. 400 osób.
My, mieszkańcy Warszawy, uczestniczący w spotkaniu promocyjnym książki Pani Sędzi
Marii Trzcińskiej p.t. "Obóz Zagłady w centrum Warszawy - KL Warschau",
zorganizowanej przez Stowarzyszenie Patriotyczne Wola-Bemowo, Polskie Wydawnictwo
Encyklopedyczne oraz Komitet Budowy Pomnika Ofiar Obozu Zagłady KL Warschau, stwierdzamy:
1. Książka Pani Sędzi Marii Trzcińskiej na
tle prób fałszowania historii Polski z okresu II wojny światowej, ma niepodważalnie
historyczne znaczenie.
2. Książka składa się w głównej mierze z
niemieckich dokumentów, dokumentów procesów norymberskich i zeznań świadków.
3. Dokumenty te są niezbitym dowodem na to,
że w okresie 1942-1944, aż do wyzwolenia obozu przez powstańczy batalion "Zośka",
KL Warschau, był jednym z głównych obozów koncentracyjnych okupanta na terenie Polski.
Realizował on, powstały już w 1940 roku, tzw. Plan Pabsta, zlikwidowania Warszawy jako
Stolicy Polski, zmniejszenia jej ludności do 500 tysięcy i zbudowania na jej miejscu
"Die Neue Deutsche Stadt Warschau"- nowego, niemieckiego miasta. Ten realizowany z
iście niemiecką precyzją ludobójczy plan zagłady miasta i jego mieszkańców
pochłonął dwieście tysięcy ofiar, których nie mogły doliczyć się powojenne spisy
ludności. Nie ma on precedensu w historii Europy.
4. Na KL Warschau została jednak położona pieczęć milczenia. Służył on bowiem w pierwszych latach po wojnie NKWD jako miejsce izolacji i eksterminacji patriotów walczących z sowietyzacją Polski.
5. Pełna determinacji postawa Sędzi Marii Trzcińskiej z byłej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, oraz patriotyczna postawa posłów w tej sprawie, doprowadziły w dniu 27 lipca 2001 roku, w 57 mą rocznicę wyzwolenia obozu, do jednogłośnej Uchwały Sejmu R.P. Wsparta głębokim merytorycznie uzasadnieniem, Uchwała:
a) uznała istnienie KL Warschau,
b) oddała hołd ofiarom,
c) postanowiła budowę
Pomnika ku czci Ofiar wraz z inkorporacją kamienia węgielnego, który poświęcił
Ojciec Św. Jan Paweł II.
6. Ta niezwykła w swej jednomyślności
Uchwała Polskiego Sejmu, jak dotąd nie pociągnęła za sobą żadnych skutków
praktycznych.
7..Milczenie, jakie po Uchwale zapadło, jest
wykorzystywane przez siły dążące do wymazania z historii, walki i martyrologii
Polaków. Z Polski, kraju, który przyjął na swe piersi pierwsze uderzenie obu
totalitaryzmów w ludzkość, usiłuje się uczynić partnera w ludobójstwie.
8..Dlatego zwracamy się do władz Miasta Nieujarzmionego, Stolicy Polski Warszawy, z żądaniem, by niezwłocznie przystąpiły do realizacji Uchwały Najwyższej Władzy Ustawodawczej i podjęły budowę Pomnika Ofiar KL Warschau jako aktu najwyższej wagi historycznej.
9. To na władzach Stolicy, miasta skazanego przez
Himmlera na śmierć, spoczywa obowiązek doprowadzenia prawdy o KL Warschau do
świadomości każdego Polaka i całego świata.
10. W tym dziele organizatorzy naszego historycznego spotkania deklarują swój udział i pomoc.
UCZESTNICY SPOTKANIA